a więc teraz trochę o tych szalonych dwóch tygodniach :) Pierwsze dni upłynęły męskiej części na kąpielach i zwiedzaniu Mersin a mnie na szkolnej rzeczywistości. Początki wyglądały niezbyt obiecująco z powodu rozpoczynającej się pory deszczowej, ale na szczęście po dwóch mokrych dniach nastało Słońce, które towarzyszyło nam aż do końca. W tym czasie odwiedziliśmy Tarsus, Adanę oraz Antakyę (Hatay) -miasteczko o mocno arabskich korzeniach, położone tuż przy granicy syryjskiej. Piątkowy wieczór upłynął bardzo miło -nasi przyjaciele zorganizowali chłopakom "pożegnanie", czyli po raz kolejny spotkanie z tavlą, nargile i niewyobrażalnie pysznościową turecką kuchnią. W sobotę wyruszyliśmy w podróż :) Morskimi wybrzeżami i stromymi mrożącymi krew w żyłach serpentynami jechaliśmy odwiedzając Kiz Kalesi, Cennet Cehennem, antyczne Anamurium, Alanyę, Antalyę, ruiny Miletu, Priene, Efezu, stare zamczyska i wiele wieeele innych miejsc, by ostatecznie trafić do Istanbulu. Przygód mieliśmy mnóstwo. Noclegi czasami w miłych hotelikach tudzież totalnych ruderach -wszystkie miło wspominamy :) Zaliczyliśmy również nockę pod gwiazdami przy ruinach jednego z antycznych miast. Nie wspominając o kąpielach w krystalicznie czystej wodzie i piknikach na wybrzeżu. Moim zdaniem wypad w 100% udany :) .
6 comments:
więcej chcę... :(
wróć już do nas... :((( smutno bez Ciebie....
no właśnie, i smutno i szaro i buro.
ojojoj... ale już wkrótce zagoszczę na tulipanowej :)
za 10 dni juz wraca, wytrzymacie:)) // Foty imponujace, widac ze wyprawa w 100% udana:)
rewelacyjny pomysł na bloga..:)
przepiękne zdjęcia i ogulnie wszystko mi sie tu podoba .;p
Post a Comment