Monday, May 23, 2011

Podróżnik

Przed progiem...








...i za

5 comments:

ars-emet said...

Tomas gdzie spotkałeś Pana i w jakich okolicznościach? "Za progiem" się rozwalił czy jak? Konkret...

tomas said...

Białorusin. płynął Narwią. w Tykocinie na moście dostrzeglem. Pojechałem wzdłuż rzeki, zamienilismy pare słów. W perspektywie metrowy jaz. chciałem pomóc przenieść. mówił, ze 2 takie juz pokonał. No i popłynął. Zakotłowalo się. wir jak we frani. woda nic nie chciała oddać. coś tam probowałem działać, bez liny to jednak słabo. ludzie przy moście patrzyli i nic. chyba czekali aż sie utopi - bedzie na wsi o czym gadac. jakiś wedkarz przyniósł linke holowniczą. wycignąłem. sporo szczescia miał ze żaden element tratwy go w głowe nie zdzielił. jak zaczął sie przymierzać do wyławiania dobytku, nie dalem rade na to patrzeć. pojechałem.

tomas said...

może w Toronto tego Pana spotkasz

ars-emet said...

Białorusin...no tak, to chyba dobrze obrazuje sytuację w tym kraju (choć zastanawiam się, co dobrze obrazowałoby sytuację w naszym kraju. Może widok trzech kolesi uczepionych kłody?). I tak twardy koleś, jak wymiękł dopiero na trzecim progu...może w Toronto go ujrzę, choć wątpię, aby się przebił przez tamę we Włocławku...choć po takiej zaprawie kto wie? A zresztą w tym mieście-sztolicy dyrektorskiej Maryi od cudów wszelakich wszystko możliwe;-)) Pozdrawiam i uszczęśliwiających wojaży życzę brachu!

tomas said...

z wstawiennictwem blogosławionego zapora we włocławku nie powinna stanowic problemu. może to być kolejny udokumentowany cud.