Saturday, December 26, 2009

PLANOWANIE

byl plan. w jeden dzien z marakeszu do warzazat. pobudka o 9. kawa, gadulec i zeszlo. plaski odcinek ok. w polowie drogi przelecz tizi-n-tiszka 2260. na poczatku podjazdu dodatkowa atrakcja - deszcz i wiatr. i w gore - 20 km, 10 w dol - z pedalowaniem bo pod wiatr. psycha siadla w taddert. sms pierwszy;
- i tak niezle ci idzie. nie masz szans zebys zrobil ta trase w jeden dzien,
drugi sms;
- dopiero za taddert zaczynaja sie prawdziwe gory. absolutnie nie jedz tedy po zmroku bo i w ciagu dnia jest niebezpiecznie.
i jeszcze mily gospodarz z taddert rzucil ze podjazd zaczyna sie za wsia. a to co bylo do tej pory to kaszka z mlekiem.
momentalnie zbazowalem na noc. dzisiaj od rana 2 godziny na mlynku i dopialem. pozniej splaszczenie, lekki zjazd i w gore. psycha rozwalona. nie tego sie spodziewalem. ale jak juz zjazd sie zaczal... 90 km non stop delikatnie w dol. tera to juz bez planu. no, jedynie laayoune.

3 comments:

Anonymous said...

pięknie!!! stary psycha to tu w koniowie by ci bardziej siadła- nie ma jak to w siodle! szczerze zazdroszczę! synio

Anonymous said...

jak się korba spisuje?

tomas said...

korba sie kreci tylko jakby sil w nogach brakuje. 100 km to max jaki moge wycisnac.